wtorek, 5 maja 2015

9. Ile? 5 lat.

Trzy tygodnie później.

Za dwa dni sylwester. Święta minęły tak jak zawsze. Rodzinnie. W tym roku były u nas. Przy stole zebrało się jakieś 20 osób. Dobrze, że mamy duży dom bo nie wiem jakby to wyszło gdzieś indziej. Przez ten czas miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Bardzo często chodziłam rozkojarzona i skupiona nad swoimi myślami. Bywały takie treningi gdzie to co mówił trener wlatywało jednym uchem a wychodziło drugim. Z chłopakami też się nie widziałam. Nie mogli mnie widzieć w jakim stanie byłam ponieważ zaczęło by się przesłuchanie, a tego bym nie wytrzymała.

Tydzień temu grałyśmy w Sopocie mecz z Atomem. Przegrałyśmy 3:1. Po powrocie trener dał nam aż tydzień wolnego. Wiecie święta i te sprawy… I tak kolejny mecz miałyśmy mieć po nowym roku. Cieszyłam się na to małe wolne. Można było naładować baterie i zresetować umysł. Tym bardziej, że miałam burzliwy okres.

Dzisiaj była niedziela. Niedziela dzień cwela jak to mówią. Po porannym, zimnym prysznicu postanowiłam wybrać się do centrum handlowego. Około godziny 11 wyszłam z domu. Pogoda nie dopisywała. Było zimno, szaro i ponuro. Ubrana w czarną kurtkę narciarską, bordowy, gruby szalik i krótkie szare emu. Przechodziłam między blokami, aż w końcu wyszłam na prostą drogę do centrum handlowego. Na chodniku mijałam różnych ludzi… Małżeństwa z dziećmi, starszych, nastolatków, znajomych ze szkoły… Czy dzisiaj był ten dzień, w którym na wszystko zwracam uwagę? Chyba tak. Sądziłam, że takie akcje-obserwacje przeznaczam tylko podczas jazdy autobusem. No ale. Dlaczego dzisiaj? Rozkmina zaczęła się pełną parą.

Myśleliście kiedyś o tym jak widzicie się za parę lat? Patrząc w dzisiejszym dniu na obywateli naszego kraju zastanawiałam się gdzie ja wyląduje za 10 lat. Jestem siatkarką, zawodniczką. Kto wie czy będę w reprezentacji? Kto wie czy ktoś będzie chciał zaufać moim umiejętnościom? Kto wie czy zdrowie dopisze? Nikt… Żebym tylko przewidziała to wszystko.. Żyło by się łatwiej. Chcielibyście znać przyszłość? A może zmienić przeszłość? Gdybym miała wybór zmieniłabym przeszłość… Nie popełniłabym już tego błędu… Ten margines zaufania… Czy kiedyś jeszcze będę potrafiła zaufać? Wracając do przeszłości zataczam się myślami w mgle wspomnień. Złych wspomnień. Takich, których już nigdy w życiu nie wymażę ze swojej głowy… Ile to rzeczy dzieje się na tym świecie? Nie powinnam do tego wracać. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że samo to do mnie wróci…

Po 30 min drogi doszłam w końcu do swojego celu. Po co szłam do galerii? Za dwa dni był sylwester. Mimo, że planów nie miałam postanowiłam wyhaczyć jakąś sukienkę. W końcu mogłam sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Potrzebowałam prezentu od siebie dla siebie. Jak już mówiłam, przez te trzy tygodnie mój nastrój mocno skakał. Skakał? Chyba do czarnej dziury…

Zakupy zaczęłam od wejścia do H&M’u. Tyle w tym sklepie rzeczy, ale jak już przychodzi co do czego to nic nie ma. Zniechęcona przeszłam się po kolejnych sklepach. Szukałam i szukałam. Igły w stogu siana. W między czasie poratowałam się największym kubkiem Chocolate Crème Frappuccino ze Starbucks’a. Mój raj na wszystko. Po dwóch godzinach weszłam do ostatniego sklepu – Reserved. Poszperałam i jak na zawołanie znalazłam trzy sukienki – miętową, czarną/rozkloszowaną i czarną/prostą. Nie wiedziałam, na którą się zdecydować. Po sprawdzeniu konta bankowego uradowana poszłam z trzema sukienkami do kasy. Humor od razu mi się poprawił kiedy z wielką, papierową torbą wychodziłam ze sklepu. Koniec zakupów przez najbliższy miesiąc – pomyślałam. Z tego wszystkiego musiałam iść do toalety. No tak. Czekoladowa bomba kaloryczna dała o sobie nie zapomnieć. Pomknęłam szybko do pomieszczenia zwanego potocznie – WC. Szybko załatwiłam swoją potrzebę i udałam się w drogę powrotną do domu.

- Ups… Przepraszam. – oczywiście Walczak musiała kogoś potrącić wychodząc z toalety. Spojrzałam na przeszkodę. Był to chłopak wyższy ode mnie. Brunet z zielonymi oczami patrzył się w moje tęczówki. Był starszy ode mnie z jakieś 5- 7 lat. Po bardzo krótkiej chwili ocknęłam się i spojrzałam na jego twarz. Wydawała mi się znajoma…

- Coś nie tak? – spytał.

- Nie… Wszystko w porządku... – speszona uciekłam w stronę głównego wyjścia. Kiedy wyszłam z galerii uderzyło mnie zimno. Śnieg sypał jak poparzony. Otuliłam się bardziej szalikiem i udałam w stronę parku. Miałam dużo czasu więc postanowiłam pójść na spacer. Nie obchodziło mnie to, że zmoknę. Do uszu wsadziłam słuchawki i po chwili już siedziałam na ławce w centrum parku. Kiedy tylko miałam chwilę spokoju wyciągałam słuchawki i wyciszałam się przy muzyce. Takich chwil nie było zbyt dużo ponieważ szkoła, treningi, mecze itp. Siedziałam i grzebałam coś w telefonie. Kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramie.

- Jezu! Czyście zwariowali!? – krzyczałam na rozbawionego Włodarczyka i Winiarskiego.

- Nie drzyj się bo ludzie sobie pomyślą, że ci coś robimy… - powiedział śmiejąc się dalej. – możemy? – kiwnęłam głową a siatkarze usiadli koło mnie. – Co tu robisz? – spytał po chwili Michał.

- W tak pięknie śnieżny dzień postanowiłam się wybrać na spacer… - powiedziałam chowając słuchawki do torby.

- Na spacer hm? – zaśmiał się Winiar pokazując na papierową torbę z sukienkami.

- Oj daj spokój… Już od dawna chciałam sobie poprawić humor… - odpowiedziałam obojętnie – a Wy?

- Mieliśmy parę spraw do załatwienia… Kłos też prosił żebyśmy mu buty odebrali, bo z Olką gdzieś musiał jechać.

- Perfidny. – stwierdziłam.

- A co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy.. – spytał ten młodszy.

- U mnie jakoś leci… Jutro pierwszy trening od tygodnia, więc wracam do roboty. – zaśmiałam się.

- Masz jakieś plany na sylwestra? – spytał starszy.

- Mmm. Nie, a co?

- Robimy imprezę u Karola. Czuj się zaproszona. – uśmiechnął się.

- Zaszantażował was żebyście mnie zaprosili? – parsknęłam.

- To nie był mój pomysł – bronił się unosząc ręce Włodarczyk.

- Po co masz w domu siedzieć jak możesz z nami? – dopowiedział Winiar.

- Czy ty właśnie zasugerowałeś, że nie mam znajomych? – powiedziałam z wielkimi oczami.

- My ci nie wystarczamy? – ciągnął dalej.

- Zostawię to bez komentarza… - wypuściłam powietrze z płuc.

- Obrażalska… - zaśmiał się.

- Chętnie przyjdę… Dziękuje za zaproszenie. – powiedziałam z ironicznym uśmiechem. O matko… Którą sukienkę mam wybrać? – pomyślałam.

- Mówisz poważnie? - Spytał Wojtek. – Ty chyba nie wiesz w co się pakujesz…

- Weź jej nie strasz stary. – uderzył go w ramię przyjmujący.

- Jeśli zginę pójdziecie siedzieć więc w sumie nic nie tracę… - Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam faceta, którego potrąciłam drzwiami. Obserwował nas. Po moim ciele przeszły dreszcze. Siatkarze spojrzeli w tą samą stronę. – Muszę już iść. Późno jest, obiecałam mamie, że wrócę na kolacje…

- Możemy cię podrzucić jeśli chcesz… - zaproponował Wojtek.

- Nie wiem czy pyskate dziewczyny wchodzą w grę… - zaśmiał się Michał.

Spojrzałam jeszcze raz w miejsce gdzie widziałam obcego mężczyznę. Był tam i patrzył się. Kiedy tylko nasze spojrzenia się zetknęły on lekko się uśmiechnął... Ale to nie był uśmiech z tych pozytywnych. Jego wyraz twarzy mnie zaniepokoił. Ocknęłam się dopiero kiedy starszy siatkarz pstryknął przed moimi oczami. Przeprosiłam ich za chwilowe stracenie kontaktu i udałam się z nimi do samochodu. W drodze, która zajęła nam 20 min słowem się nie odezwałam. Siatkarze rozmawiali coś między sobą. Chyba narzekali na Karola. W końcu kazał im odebrać swoje buty… Ci to mają problemy. Na świecie żyją ludzie, którzy mają gorsze i jakoś nie narzekają. Kiedy byliśmy już pod moim domem Winiarski ściszył muzykę i zapytał:

- Widzimy się o 20 u Kłosa? – chciał się upewnić czy będę.

- Tak jasne… Tylko ja nie wiem gdzie on mieszka… - podrapałam się po głowie.

- Będę po ciebie o 19.30… jeśli chcesz – zaproponował Włodarczyk.

- Dziękuję… I dzięki za podwózkę. Do zobaczenia. – rzuciłam i wyszłam z samochodu.

Siatkarze odjechali dopiero jak przekroczyłam próg swojego domu. Kiedy weszłam zobaczyłam jak rodzice krzątają się po pomieszczeniach. Nie wiedziałam co jest grane. W salonie widziałam jakieś dwa duże pudła. W kuchni walały się narzędzia. Mama stała przy kuchence i coś gotowała a tata siedział w salonie na podłodze zatapiając się w dużej kartce. Odłożyłam na wieszak swoją kurtkę, ściągnęłam buty i poszłam do siebie odłożyć torbę z sukienkami. Tak jak szybko zaniosłam tak szybko zeszłam na dół dowiedzieć się co jest grane. Od razu pomaszerowałam do salonu gdzie mój tata zaczął rozpakowywać karton.

- Tato? Co to? – spytałam.

- Twoja matka zażyczyła sobie nowej szafy w przedpokoju… - powiedział obracając kartką, która chyba robiła za instrukcję.

- Tato… Dostałam zaproszenie na imprezę sylwestrową od znajomych… Mogę się wybrać?

- Od siatkarzy? – spojrzał na mnie znad okularów.

- Tak… Wojtek przyjedzie po mnie o 19.30. – wierciłam się z nogi na nogę.

- Nie będę ci prawił kazań... Ale pamiętaj… Boję się o ciebie.

- Tak wiem tato. Będę uważać. – tata kiwnął głową na potwierdzenie, że mogę iść. Ucałowałam go w policzek i poleciałam do mamy, która szykowała stół na kolację. Powolutku podeszłam do niej i przytuliłam się do jej pleców na co mama wzdrygnęła. Położyła ręce na moich.

- Mogę cię o coś zapytać? – spytałam.

- Tak?

- Ile to już minęło? – mój głos trochę zadrżał.

- Dalej to wspominasz? – obróciła się do mnie.

- Ile? Bo mam dziwne wrażenie, że... – spojrzałam ze szklanymi oczami na swoją rodzicielkę.

- 5 lat córciu… 5 lat. – spuściła głowę. To nie mogła być prawda… - pomyślałam.




*********************************************************************************



No i mamy kolejny ! 
Mała frekwencja była pod ostatnim... 3 komentarze tylko ;( 
Mam nadzieje, że teraz was troche zaciekawiłam tym rozdziałem ;) 
Liczę na opinie ! 

Do zobaczenia za tydzień !

PS. Wybaczcie Oli, że wydała ponad 300 zł... Ale ja na prawdę nie mogłam się zdecydować, więc wyszło że bohaterka kupiła wszystkie trzy sukienki. ;)

4 komentarze:

  1. Ja ci kiedyś zrobię krzywdę. Obiecuje Ci to! :) Jak mogłaś mi zrobić coś takiego i skończyć w takim momencie?! Teraz spać nie będę mogła! Jak nie naucze się na sprawdzian z Biologii to ty będziesz sie tłumaczyć mojej pani zobaczysz! Haha żartuje. :) Tak btw rozdział zarąbisty. Zastanawia mnie ten gościu z parku i jego dziwny uśmiech. Czyżby ten ktoś był związany z przeszłością Oli? No i ciekawi mnie ten Włodarczyk.... :D Czekam na następny i radzie Ci, żeby pojawił się szybko bo inaczej będę Ci dupe truła żebyś dodała! Już ja cię z motywuje! Hahaha zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakaś tajemnica?! Uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopak + tajemnice = wielkie kłopoty.
    Czego Ola miała nie wspominać? Co się stało 5 lat temu? Nie lubię, gdy nie wiem, o co chodzi. Eh..
    Ale przynajmniej sylwester uratowany. I nie musi się martwić, ze nie ma w czym iść. Może się nawet co dwie godziny przebierać w inną sukienkę. ;D
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny! <3
    Jestem bardzo ciekawa tej.. tajemnicy, którą nam dziś ukazałaś :D
    Haha, już sobie wyobrażam tego Sylwestra.. zawsze gdy czytam Twoje rozdziały z odpałami siatkarzy niemal sikam ze śmiechu XD
    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;*
    Zapraszam do siebie na dwójeczkę! http://prawdziwa-milosc-jest-tylko-jedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń