wtorek, 12 maja 2015

10. Nie ty tylko tygrys.

Następnego dnia.

Trening był zaplanowany na godzinę 11, więc już od 8 byłam na nogach. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam się w klubowe dresy, spakowałam torbę i zjadłam śniadanie. A to wszystko zrobiłam w ponad godzinę. Do wyjścia miałam jeszcze jakieś 40 min więc postanowiłam skorzystać z laptopa. Wszędzie w Internetach trąbią tylko o nowym trenerze reprezentacji… Wiadomo. Antiga. Zawodnik Skry… Tu i ówdzie czytałam co tam w siatkarskim świecie. No bo jak tu nie odpędzić się od tego świata skoro się jest zawodnikiem? Nijak. Zobaczymy za parę lat… Jak dorosnę i będę miała na karku minimum 10 lat grania. Będę wspominać ten dzień. Już się boję. Zaśmiałam się na samą myśl. Coś ciekawego jeszcze znalazłam? Hmm, może to że źle dowodziłam na ostatnim meczu i żaden ze mnie był pożytek? O tak… Uwielbiam czytać komentarze kibiców „ekspertów”. Ale miałam większe problemy od tych. Pogadałam jeszcze chwile z koleżanką, sprawdziłam terminarz sprawdzianów na styczeń i tak zeszło mi te 40 min. Z domu wyszłam o 10. Autobusem na halę jechało się 20 min. Kiedy tylko wyszłam z transportu zadzwonił mój telefon.

- Halo?

- Cześć Ola. Masz jakieś plany na dzisiaj? – spytał szybko Kłos.

- Nie, ale o co chodzi…

- Muszę zrobić zapasy na jutro… - zaśmiał się.

- I ja ci w tym jestem potrzebna? – przerwałam mu.

- Moja dziewczyna Ola potrzebuje kupić sukienkę… Ja się na tym nie znam, więc o której możemy po ciebie wpaść? – czułam jakby mnie o to błagał.

- O 15 pod moim domem? – spytałam.

- Nie ma sprawy! Dzięki Walczak! – powiedział uradowany. – Do zobaczenia.

Odpowiedziałam tym samym i już po 10 min byłam w szatni. Szybko się przebrałam i udałam na salę gdzie trener z fizjoterapeutą przygotowywali się do treningu. Za mną weszły jeszcze cztery dziewczyny. Ległyśmy się na boisku czekając na resztę zawodniczek.

Trening przebiegł spokojnie. Najpierw dużo odbijania po tygodniowej przerwie. Potem ataki, zagrywki, przyjęcie i ćwiczenie poszczególnych akcji. No i na tym się skończyło. 2,5 h dobrej roboty. Teraz wystarczyło szybko wrócić do domu, ogarnąć się i lecieć na akcje z Kłosowatym i jego dziewczyną. Kiedy tylko weszłam do swojego pokoju od razu rzuciłam torbę na łóżko, powędrowałam do komody po czystą bieliznę i skoczyłam do łazienki się umyć. Prysznic zajął mi 10 min. Umyłam jeszcze włosy, które później wysuszyłam. Raz na ruski rok użyję suszarki to się chyba nic im nie stanie, prawda? W samej bieliźnie weszłam do swojej garderoby. Analizowałam wzrokiem wszystkie ubrania. Po 10 min zdecydowałam się na czarne rurki z wysokim stanem, białą, zwykłą koszulkę z krótkimi, wywiniętymi rękawkami, którą wsadziłam w spodnie. Do tego małą, beżową torebkę przez ramię. Wróciłam jeszcze do łazienki nałożyć róż w kremie i podkreślić rzęsy maskarą. Wychodząc z pokoju zabrałam jeszcze z torby treningowej portfel, klucze i telefon. Oczywiście nie zapomniałam o kurtce zimowej i szaliku bo pogoda dzisiaj zbytnio nie rozpieszczała naszego miasta. Równo o 15 wyszłam z domu prosto to auta gdzie czekali na mnie bełchatowianie.

- Witam. - powiedziałam wchodząc do samochodu.

- Cześć. - rzucił z uśmiechem Karol, po czym to samo zrobiła jego dziewczyna.

- Mam nadzieję, że Karol mówił o mnie w samych superlatywach. - powiedziałam na rozluźnienie atmosfery.

- Oczywiście nie zapomniałem o pyskatym obliczu... - zaśmiał się wjeżdżając na główną ulicę.

- Daj dziewczynie spokój... - wtrąciła się moja imienniczka.

W tak doborowym towarzystwie szybko minął czas do dojazdu do galerii. Jak tylko we trójkę przekroczyliśmy próg drzwi wejściowych tak od razu się rozeszliśmy. Kłosowaty poszedł na zakupy jedzeniowo-alkoholowe, a my do sklepów z ubraniami. Po drodze uprzedziłam Olę, że nie ma za dużego wyboru w sukienkach. Zapewniła mnie, że nie jest zbyt wybredna. Ucieszyłam się bo nie przygotowałam się na długie chodzenie. Tym bardziej, że byłam po ciężkim treningu. A powinnam teraz regenerować siły na jutrzejszą imprezę.

- Jak to się stało, że znasz chłopaków? - spytała Ola kiedy przeszukiwałyśmy wieszaki w Mohito.

- Trenujemy w jednym klubie... Jak to Winiar Winiar nazwał "jesteśmy z jednego boiska" - zaśmiałam się przypominając sobie tą akcje spod hali.

- Karol nic nie wspominał o tobie. Dopiero wczoraj kiedy wyciągnęłam go na zakupy... Po 2 godzinach chodzenia po ul. Targowej stwierdził, że jesteś potrzebna. I tak zaczął temat. - powiedziała. - ale nie martw się. Myślę, że się dogadamy. - dodała po czym objęła mnie ramieniem pokazując wieszak z chabrową sukienką - i jak?

- Piękna... - oczy mi się zaświeciły. To był znak, że ta sukienka jest na prawdę super.

- Idę ją przymierzyć, a potem pójdziemy po buty. - powiedziała z uśmiechem i weszła do przymierzalni. Po jej słowach uświadomiłam sobie, że nie mam butów... Dobrze, że nadarzyła się okazja zakupów. A w tak cudownym towarzystwie na pewno nie będę miała problemu z wyborem. Po 20 min Olka stała już w kolejce do kasy. Nie zastanawiała się zbyt długo. Normalnie była zakochana w tej sukience od pierwszego wejrzenia. No, gdy ja jej powiedziałam, że nie mogłam się wczoraj zdecydować co do trzech to wiedziała że musi ją wziąć. Po długiej kolejce do kasy udałyśmy się do sklepu z butami. Zdecydowałam się na zwykłe, czarne szpilki z koturną, a Ola na takie same tylko w szarym kolorze. Szczęśliwe udałyśmy się na jakieś siedzenia. Trzeba było poczekać na Karola, który obrabiał supermarket. Obie tarzałyśmy się ze śmiechu kiedy po 20 minutach zobaczyłyśmy siatkarza z pełnym po brzegi wózkiem sklepowym.

- Widzę, że klub rozpieszcza pensją w tym miesiącu. - zasugerowałam.

- W końcu święta były i nowy rok się zbliża. - obie toczyłyśmy z niego przysłowiową bekę.

- Jezus… Co ty mi z dziewczyną zrobiłaś!? – narzekał Karol.

- Nie ty tylko tygrys… - śmiałam się z niego dalej.

- Dobra koniec żartów trzeba się spakować do samochodu. – klasnęła w dłonie Ola.

Podśmiewając się wzięliśmy swoje torby i udaliśmy się na podziemny parking gdzie stało Kłosowate Audi. Po 20 min siedzieliśmy już w samochodzie gotowi do drogi. Podczas jazdy Karol chwalił się co kupił. Oczywiście zastrzegał, że ja nie dostane ani łyka alkoholu i, że będę obserwowana. Ola tylko rzuciła tekstem w mojej obronie – dorosły się odezwał. Uwielbiam tą dwójkę. Cieszę się, że udałam się z nimi na te zakupy. Miło było spędzić czas w tak świetnym gronie. Około godziny 19 byłam już w domu. Kiedy tylko weszłam od razu mama do mnie przyleciała.

- Masz gościa u siebie… - powiedziała z uśmiechem. Moje tętno przyśpieszyło. Miałam nadzieję, że to nie któryś z chłopaków bo bym zabiła gołymi rękoma. Szczególnie po tym jak moja mama się zachowała. To było coś typu – jakiś przystojny młodzieniec czeka na ciebie. Nie przeżyłby tego. Spokojnie weszłam na górę. Nacisnęłam klamkę od mojego pokoju i nikogo w nim nie spotkałam. Położyłam na łóżku pudło z butami, a na biurku torebkę. Po 2 minutach z łazienki wyszła Julka.

- O matko! A co ty tu robisz? – przestraszyłam się.

- Nie liczyłam na takie przywitanie… Przepraszam musiałam skorzystać z toalety.

- Spokojnie… - przywitałyśmy się buziakiem w policzek.

- Masz plany na jutro? – spytała kiedy zajęła miejsce na łóżku.

- Tak, dostałam zaproszenie na imprezę u Kłosa. – zaśmiałam się.

- O matko… Wiesz, ja się jeszcze do tego nie przyzwyczaiłam. Jak ty to wytrzymujesz? – zrobiła wielkie oczy.

- Normalnie? Przecież to zwykli ludzie… Nienormalni. Gdybyś widziała dzisiaj Karola z wózkiem sklepowym. Ile on rzeczy na jutro kupił!? Z jego dziewczyną tarzałyśmy się ze śmiechu. – nie mogłam się powstrzymać wybuchu śmiechu.

- Zazdroszczę… Ja idę do Mańki, nie duże grono znajomych. Myślałam, że pójdziesz ze mną. – spuściła głowę.

- Ej, to, że ja się z nimi koleguje… O ile można to tak nazwać… To nie oznacza, że nie będę spędzała z Tobą czasu. Gramy i chodzimy do jednej klasy razem. – powiedziałam obejmując przyjaciółkę.

- Rozumiem… Dobrze, nie ma sprawy. – uśmiechnęła się. – To jak? Masz już jakąś sukienkę na jutro? – klasnęła w dłonie.

- Dobrze, że jesteś. Pomożesz mi, którą mam wybrać bo kupiłam trzy. – powiedziałam i poleciałam po trzy wieszaki. Julka na początek kazała mi ubrać tą czarną/prostą, Dobrze, że buty pasowały do wszystkich trzech. Nie było kolejnego problemu. Szybko wzięłam sukienkę i poszłam do łazienki się przebrać. Przy okazji rozpuściłam swoje brązowe, długie mini-loki. Wyszłam do pokoju. Julka kazała mi się obrócić. Kiedy to zrobiłam podniosła kciuka do góry i kazała przymierzyć kolejną – miętową. Przyjaciółka pokiwała tylko głową na znak 50/50. Ostatnia szła ta rozkloszowana. Kiedy tylko wyszłam Julka zrobiła wielkie oczy. Popędziła do krzesła obrotowego żeby ściągnąć z niego szary żakiet. Podała mi go żebym założyła. Roztrzepała moje włosy i odeszła 3 kroki w tył.

- Pięknie wyglądasz… Kopara im padnie. Jestem genialna. – Julka przyłożyła ręce do ust na znak modlitwy.

- Miejmy nadzieję, że tylko kopara… - zaśmiałam się. Podeszłam jeszcze do garderoby po miętową kopertówkę. Przeszłam się jeszcze po pokoju i stanęłam przed lustrem. Obróciłam się w każdą stronę. – Tak. Idealny wybór. Dziękuję. – pocałowałam Julkę w policzek.

- Dobra ja spadam bo jest późno a muszę się wyspać na jutro. – wzięła swoje rzeczy, mrugnęła okiem w moją stronę i wyszła. Chwile potem słyszałam jak żegna się z moimi rodzicami. Ściągnęłam strój, obcasy i ułożyłam w miejscu gdzie nic się im do jutra nie stanie. Zmęczona poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. Zajęło mi to jakieś 40 min. Po czym w jednoczęściowej pidżamie z motywem amerykańskim zeszłam na dół na kolacje. Mama zrobiła pyszną zapiekankę z warzywami. Moja ulubiona. Podczas posiłku omawialiśmy jutrzejszy dzień i imprezę. Tata obiecał wczoraj, że kazań nie będzie no ale zapomniał. Ah ta skleroza. Za to ja musiałam obiecać, że będę na siebie uważać. Chociaż zapewniłam rodziców, że to tylko domówka w gronie osób, które znam. Przecież siatkarze to nie jacyś mordercy.



**********************************************************************


No i mam dla was kolejny ;) 
Liczę na dużo komentarzy bo to na prawdę mnie motywuję, a tak to nie wiem czy ktoś w ogóle czyta jeszcze moje wypociny.

Muszę Was trochę potrzymać w niewiedzy.. Ale niedługo się dowiecie co i jak. !

Jakbyście nie widzieli to po prawej stronie jest informacja o Wattpad i konta na tt. 

Do następnego !

DOBIJEMY DO 10 KOMENTARZY ? 


CZYTASZ? KOMENTUJ!

7 komentarzy:

  1. Będzie zabawa, będzie się działo :P Cytując klasyka, jak to Marcin Prokop zwykł mówić :P Ale do rzeczy: Olka ma świetny kontakt z graczami, więc i ich drugie połowy będą nią zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ola się rozkręca! Teraz wkręci się również w towarzystwo dziewczyn/żon siatkarzy! Takiej to dobrze! Ciekawe, jak wypadnie impreza? Obejdzie się bez zazdrosnych spojrzeń innych przedstawicielek płci pięknej? ;D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czwartek ponieważ mam ważne sprawdziany na głowie ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał Kubiak, Nadia Huczkiewicz i Zbigniew Bartman. Idealne połączenie? Jeśli wejdziesz to się przekonasz! Ale nasuwa się tu pytanie. Czy lesbijka może zakochać się w heteroseksualiście? Zagubiona dziewczyna, która sama nie wie czego chce!Przeczytaj sam/a! ♥ Jeden klub, jedna noc zmieni wszystko! Jedna kobieta, dwóch mężczyzn! ☺

    marzeniablakna.blogspot.com/
    Zapraszam na mój 1. blog! Mam nadzieję, że wejdziesz , może skomentujesz!
    Care. ♥

    OdpowiedzUsuń