piątek, 3 lipca 2015

13. Czułam, jak umieram.

*Perspektywa trzecioosobowa*

Po 20 minutach czekania na jakiś znak życia domownicy przerwali ciszę.

- Która godzina? – spytał Uriarte.

- Dochodzi pierwsza… - powiedział Wojtek spuszczając wzrok w podłogę.

- A co jak ona wróciła do domu? – spytał Kłos.

- Ta jasne, a ja jestem baletnicą… Przecież mówiła że zaraz wróci. – oburzył się przyjmujący.

- Może się zgubiła? – spytał Maciek.

- Ma ktoś numer do jej rodziców? – dopytał Zati.

- A po co nam numer jej rodziców? – spytał ironicznie pytaniem na pytanie Wlazły.

- W razie takich nagłych sytuacji… - oburzył się Paweł.

- Może pojedziemy do nich? – zarzucił pomysł Wrona.

- I co im powiemy? Dobry wieczór, zgubiliśmy państwa córkę? Myśl Andrzej. – skarcił do Włodraczyk.

- Z resztą jakby się znalazła to po co robić aferę z jej rodzicami… - oznajmił Winiarski.

- Zamiast coś zrobić to siedzicie i gadacie… - do salonu weszły dziewczyny.

- Ruszcie tyłki, trzeba ją znaleźć… - powiedziała żona atakującego Skry.

- Dobra, macie racje. Idziemy chłopaki. – zarządził jeden z najstarszych. –Karol bierz Andrzeja, ja z Mariuszem, a Woj…

- Pojadę samochodem… Nie piłem nic. – przerwał Wojtek Winiarskiemu łapiąc kurtkę. – Jeśli ktoś ją znajdzie od razu niech dzwoni.

- Jesteśmy za nią odpowiedzialni… - dodał Michał kiedy byli już na dole i musieli się rozdzielić.

Michał z Pawłem poszli w stronę centrum, a Karol z Andrzejem na obrzeża. Włodarczyk wsiadł do swojego Audi i postanowił przejechać się po wszystkich ulicach. Ma 17 lat… Dlaczego pozwoliłem jej iść samej? – pomyślał kiedy włóczył się po centrum.



*perspektywa Oli*

Nie wiem jak długo jechaliśmy i gdzie. Byłam związana na tylnym siedzeniu. Okna były przyciemniane więc nic nie wiedziałam. Oczywiście moje rzeczy zostały zabrane, więc nie miałam nawet jak zadzwonić czy coś w tym stylu. Po dłuższej chwili samochód się zatrzymał. Mężczyzna wysiadł z auta. Ja siedziałam skulona i przerażona. Wiedziałam do czego jest zdolny. Wystarczy zajrzeć w papiery żeby dowiedzieć się za co siedział w więzieniu. Dlaczego mnie to spotkało?

Nagle tylne drzwi się otworzyły. Szarpnął mnie za nogi i wyciągnął siłą z auta. Zauważyłam, że kierujemy się do jakiegoś opuszczonego domku. Byliśmy na obrzeżach miasta. Albo tak mi się wydawało… Nie miałam nawet siły z nim walczyć. Byłam wyczerpana psychicznie. Położył mnie na jakimś zimnym materacu i powiedział, że zaraz się mną zajmie. Wyszedł. Ja szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wybite okna, obdrapane ściany z graffiti, jakaś komoda i stare ubrania. Siedziałam skulona w kącie. Po 10 minutach wrócił.

- Zimno? Zaraz cię rozgrzeje siatkareczko… - powiedział kładąc moją torbę na krześle.

- Uważaj żebyś się nie poparzył… - odpowiedziałam ironicznie.

- Uuu, pyskata się zrobiłaś od naszego ostatniego spotkania. – zaśmiał się gardłowo.

- Życie mnie tego nauczyło… A wiesz? Nauczyło mnie teraz tego, żeby lać wodę w sali sądowej żeby takie gnoje jak ty dostawali więcej do odsiedzenia.

- Zaraz zamknę ci tą wyszczekaną mordę księżniczko. – powiedział i pociągnął mnie za nogi.

Zaczęłam się szarpać, ale to nic nie dawało. Usiadł na mnie okrakiem i zaczął odpinać moją kurtkę. Wrzeszczałam i płakałam jak tylko mogłam. Ale czy to wystarczyło? Ha. Bujda. Po chwili mężczyzna wessał się w moją szyję. Jego obślizgłe ręce w dalszym ciągu mnie rozbierały. Byłam rozerwana psychicznie. Sęk w tym, że byłam ubrana w sukienkę bardzo mi nie odpowiadał. Szybko na swoich pośladkach poczułam ucisk. Łzy lały się strumieniami, a serce biło bardzo nierytmicznie. Krzyczałam, żeby przestał ale on tylko powtarzał wyzwiska na moją osobę. W końcu jego wielkie łapy weszły do miejsca, w którym nie powinny się znaleźć. To bolało. Krzyczałam z bólu z jakim on to robił. Starałam się resztkami sił coś wskórać, ale na nic. Całe moje ciało było bezsilne i obolałe. Siniak na siniaku. Nie wiem jak długo to trwało ale zostawił mnie w spokoju. Wyszedł gdzieś. Ja leżałam z podwiniętą sukienką i ściągniętymi majtkami. Nie miałam siły. Czułam się jakbym była martwa. Zimno otoczyło moje bezbronne ciało. Po jakiś 5 min on wrócił. Wrócił z jakąś saszetką. Podejrzewacie co to było? Ja nie chciałam dopuścić tej myśli do głowy. Rozerwał opakowanie i ściągnął spodnie. Ja zacisnęłam związana oczy bo nie chciałam na to patrzeć. Moja histeria w dużym stopniu się nasiliła. Po chwili czułam go w sobie. Tak bardzo bolało. Wszystko. Robił to szybko. A ja z każdym ruchem cierpiałam jeszcze bardziej… Czułam, jak umieram.



*perspektywa trzecioosobowa*

Siatkarze bezskutecznie od godziny szukali Oli. Informowali się na bieżąco.

- Macie coś? – powiedział przez telefon Winiar do Kłosa.

- Pijani ludzie na ulicy się liczą? – spytał środkowy.

- Nie żartuj w takiej sytuacji… - skarcił go starszy.

- Przepraszam. – powiedział kończąc rozmowę.

Michał po skończeniu rozmowy ze środkowymi zadzwonił do przyjmującego.

- Wojtek… Jak tam?

- Pusto…

- Znajdziemy ją. – pocieszył go Misiek.

- Nie mamy wyjścia.

-Daj znać. My postaramy się coś wymyślić… Zadzwonimy na policje jak nie znajdziesz.

Mariusz razem z Winiarskim przeszli cały Bełchatów. Karol z Andrzejem również przeszli całe obrzeża. Nigdzie nie mogli znaleźć przyjmującej. Po skontaktowaniu się z dziewczynami doszli do wniosku, że wracają do domu. Postanowili na miejscu coś wymyślić. Wojtek natomiast dalej szukał. Wyjechał nawet na trasę w kierunku Łodzi. Szukał wszędzie, ale to było bez sensu. Ciemno za oknem samochodu. Jak miał ją znaleźć?



*Perspektywa Oli*

- Przestań już! – krzyczałam przez płacz.

- Musisz ponieść konsekwencje tych pięciu lat, skarbie.

- Spal się w piekle gnoju!

- I żebyś przypadkiem nie szła na policje – powiedział uderzając mnie w twarz.

- Zginiesz marnie w wiezieniu zboczeńcu! – krzyczałam na całe gardło.

- Umrzesz tutaj, suko.

Po tym wszystkim mężczyzna zostawił mnie samą w opuszczonym domku. Byłam sama. Cholernie się bałam. Chciałam żeby mnie ktoś znalazł. Chciałam obudzić się z tego koszmaru w ciepłym łóżku. Moje ciało było rozebrane. Nie mogłam się nawet podnieść. Ból mi w tym przeszkadzał. Emocje, łzy, wszystko… Zostawił mnie jak psa. Jak zużytą zabawkę, która jest do wyrzucenia. Tak się czułam. Ja coś czułam? Ironia.

Czy warta jest moja ucieczka od tego wszystkiego? Jedną z opcji było zamarznięcie na śmierć. Drugą zaś szukania pomocy. Ale czy byłam na tyle silna? Po 15 minutach postanowiłam zawalczyć o swoje życie i nie dać się pokonać. Albo bynajmniej chciałam podjąć próbę wydostania się z tego bagna. Kiedy podniosłam klatkę piersiową poczułam ból w podbrzuszu. Nie zdziwiło mnie to. Zagryzłam zęby i się ubrałam. Przynajmniej moja kurtka zimowa była ze mną. Temperatura na pewno była poniżej zera. Powoli, podpierając się ściany wstałam z materaca. Z cierpieniem ukazanym na mojej buzi wzięłam torbę i wyszłam z tego upiornego domu. Nie wiedziałam gdzie jestem. Po prawej stronie od drzwi rozciągał się ciemny las. Wiecie co wtedy myśli tchórz? Oj lepiej żebyście nie wiedzieli co mi po głowie chodziło. Po lewej stronie ode mnie ciągnęła się polna droga. Ledwo na nogach udało mi się zejść po małych schodach. O mały włos a bym jeszcze kostkę skręciła na lodzie. Szłam na boso. Nie myślałam o obcasach. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w Bełchatowie. Powoli, otulona kurtką szłam drogą. Nie wiedziałam dokładnie gdzie ona prowadzi. Było pusto i ciemno. Nie dość, że bałam się zwierząt leśnych to i bałam się duchów i rzeczy paranormalnych. Tak… Jestem tchórzem. Po 15 min drogi wyszłam na główną ulicę z nadzieją, że będzie jechał samochód. Auto z dobrymi ludźmi. Chwiejąc się przeszukałam kieszenie i torbę.

- Telefonie… Gdzie jesteś jak jesteś potrzebny… - powiedziałam do siebie płacząc.

Niestety. Poszukiwania pomocy straciły sens. Wszystko straciło sens. Ja… nawet nie wiedziałam kim jestem. Osoba taka jak ja to ma przesrane życie. Wszystko dotyka mnie sto razy bardziej niż innych. Wszystko przeżywam pięćset razy mocniej. Tego nie da się określić. Wrażliwa, nieufna, przywiązująca się… Kto by taką chciał. Z taką przeszłością?

Po chwili usłyszałam jakiś dźwięk. Szum był coraz większy. Za sobą widziałam światła. To musiał być samochód. Odwróciłam się i zaczęłam machać przerażona. Samochód stanął przede mną. Nie widziałam kierowcy. Przeszkadzały mi światła. Nagle z auta wysiadła postać. Wielka, czarna postać. Przeszła mnie myśl że on wrócił. Miałam nadzieje, że nie… Ale nadzieja matką głupich. Postać bardzo go przypominała. Odwróciłam się i zaczęłam biec. Nie widziałam za dobrze ponieważ zaczął padać deszcz.

- Stój! – usłyszałam jego głos za sobą. Stanęłam. Stanęłam jak wryta. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie odwróciłam się. Słyszałam jak postać biegnie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie ściska.

- Zostaw mnie!- zaczęłam się szarpać. Nie chciałam kolejnej powtórki. Popełniłabym wtedy samobójstwo. Moja psychika nie istniała w tym momencie. Dlaczego? Dlaczego, mnie to spotkało?






*********************************************************************************




Witajcie w kolejnym !
I jak? Podoba się?
Mi tak średnio. Myślę, że nie ma to ani składu ani ładu. Sądzę, że nie potrafię opisywać takich rzeczy. No ale cóż.
Czekam na wasze opinie. ;)
Przepraszam że tak skacze perspektywami. Sama nie lubię takich opowiadań, ale w tej sytuacji ukazuje dynamikę akcji ;)


CZYTASZ - > KOMENTUJ !

W ZAKŁADCE -> NOMINACJE POJAWIŁ SIĘ POST. JEŚLI CHCECIE SIĘ CZEGOŚ O MNIE DOWIEDZIEĆ TO ZAPRASZAM ! 
W ZAKŁADCE -> PYTANIA JEŚLI CHCECIE PYTAJCIE !



6 komentarzy:

  1. Powiedz, że z samochodu wysiadł Wojtek. Musi tak być! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też sądzę, że to Wojtek ją odnalazł... Przynajmniej chciałabym, żeby tak było

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby to był Wojtek... czekam z niecierpliwością na następny! Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. On ją zgwałcił? Boże...Naprawdę nie chciałabym być na jej miejscu. Nie potrafiłabym się chyba po czymś takim pozbierać. Mam nadzieję, ze to Wojtek ją odnalazł, że się nią zajmie i jej pomoże..
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Proooszę powiedz, że to Wojtek ją znalazł pliiis. Ogólnie rozdział super tylko dlaczego Ty jej to robisz? No dlaczego? :( Mam nadzieję, że to wszystko się dobrze skończy.
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Na wstępie baaaardzo przepraszam z całego mojego serduszka. Zabierałam sie za komentarz już od jakiegoś czasu ale albo nie wiedziałam co napisać albo jak już wspomniałam internet sie zbuntował. Dodam jeszcze, że ja mam tak, że jak przeczytałam taki rozdział jak ten na górze to siadam w pokoju na parapecie i nad nim myśle. Wiem to może wydawać sie dziwne ale tak już mam. :D Jeśli chodzi o rozdział. Wow. Powiem ci, czytałam go od początku do końca z zapartym tchem. Jak można być takim...takim.... Takim gnojem?! Jak można tak postępować z kobietami. Nigdy nie zrozumiem takich ludzi. Mam nadzieje, że tym nieznajomym, który znalazł Olę okaże sie Wojtek albo któryś z chłopaków ze skry. Czekam na następny rozdział a w sobotę albo niedziele zapraszam do siebie po baaaardzo długiej przerwie. :)
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń